Tuesday, February 24, 2015


Kupienie ciuchów, które lubię graniczy na Tajwanie z cudem. Tutejsza „stylówa” jest mi na tyle obca, że nawet ukradkiem zrobiłam kilka zdjęć aby się podzielić smutkiem i wytłumaczyć, dlaczego nie jestem w stanie robić zakupów. Nie myślałam, że to powiem, ale tęsknię za Orsayem i C&A… (choć w Polsce musiałam odkładać miesiącami, aby kupić w tych sklepach choćby sweterek)

1. Tak więc, na Tajwanie ludzie uwielbiają styl: Japoński-słodziuchny lub koreański-luźny. Do łask powracają też tak zwane perełki lat dziewięćdziesiątych, czyli: luźne swetry i koszule a la Backstreet Buys i Just 5, buty na koturnie a la Spice Girls. Generalnie na Tajwanie panuje zasada „co na siebie włożysz, tak i możesz iść na miasto”. Sama przyznam bez bicia, czasami zakładam kurtkę i japonki (na skarpetki), idąc na szybkie zakupy – czy to jest dopuszczalne w Polsce? Oczywiście, Nie. Z jednej strony taki (free-)style mi odpowiada, bo daje to poczucie swobody, ale z drugiej… czasami się wystroję, a i tak na nikim to nie zrobi wrażenia. A przyznam, lubię się ubrać gustownie. Nie chadzam w T-shircie i klapkach do restauracji, choć reszta znajomych idzie w japonkach i nie widzi powodu, dla którego miałaby wkładać na siebie coś innego. Różnica kulturowa jest pod tym względem przeogromna.

2. Powiem więcej, w zeszłym tygodniu otwarto pierwszy na Tajwanie H&M – ludzie stali dwa dni pod sklepem ze śpiworami, aby wejść jako pierwsi podczas wielkiego openingu. Ja, nigdy nic w polskim H&Mie nie znalazłam (chodziło o cenę), ale ucieszyłam się niesamowicie na otwarcie Europejskiego sklepu w Tajpej. No i co się stało? Oczywiście ciuchy zostały totalnie zaadaptowane do tutejszego rynku i, co gorsza, tutejszych figur. "H&M Taiwan" stał się kolejnym sklepem z ubraniami w groszki, falbanki, kokardki, kołnierzyki itp.  Zrobiło mi się przykro.

3. Mam również problem z kupieniem zimowej czapki. Po prostu, tutaj są TYLKO dwa rodzaje czapek: czapy z wielgachnym pomponem, a ja takową już posiadam, albo czapki w stylu batmana. Tęski mi się targ na Załężu w Katowicach... Tamtejcze czapunie były śliczne, każdego kształtu, rodzaju, koloru i na każdą okazję. Mogę tylko dodać, że za to na Tajwanie możemy znaleźć inne okrycia głowy, na przykład wieklą kokardę,spinko-czapki albo prawdziwie eleganckie meloniki! (a propos: niektóre Tajwanki uwielbia styl "Mary Poppins").

4. Rozmiar: chciałabym to zostawić bez komentarza, ale nierealne jest dla mnie kupowanie: spodni, szortów, spódnic czy sukienkek – mówiąc krócej, czegoś co ma przejść przez mój tyłek. Mam ogromną Słowiańskią pupę i tyle…

5. Ostatnia rzecz. Każdy na Tajwanie musi mieć następujące rzeczy: Coś z Uniculo (japońska sieciówka), koniecznie parę Converwów i klapki Havaianas. Trzymam fason, więc owy zestaw zakupiłam! Zdjęcie poniżej.

Zdaję sobie sprawę z tego, że to JA na tutejsze warunki jestem "tą dziwnie ubraną", ale na swoją obronę powiem tylko tyle: O gustach się nie dyskutuje!!!


Tutaj akurat zaciekawiły mnie spodnie tej dziewczyny

Typowy outfit na zakupy

Glany są świetne. Moje marzenie z liceum. A i dziewczyna wygląda nieźle :)

Czapka "dzwoneczek"

Większość Tajwańczyków, obojga płci, nosi właśnie takie kurtki

Ostatni krzyk mody: torby miśki

A to nasze converso-havaianasy :D

Rozmazana, ale jest. Moja ulubiona postać z dzieciństwa "Maryyy Poppins" :D

Categories:

0 comments:

Post a Comment